Sławne postacie na pokładzie RMS Titanic.
od lewej do prawej: William McMaster Murdoch,
Charles A. Bartlett, Henry Tingle Wilde i kapitan Edward John Smith
Kapitan Edward J. Smith.[
Więcej informacji]
O kapitanie wiadomo bardzo mało. Poglądy na jego temat są różne i różnie odbierane. Wielu uważa, że była to postać niezwykle bohaterska. Równe wielu uważa, iż kapitan nie chcąc pobić rekordu prędkości, nie potrzebnie zwiększył prędkość Titanica, stąd też otaczają go antypatią. E. J. Smith był również kapitanem Olympica. Do chwili dzisiejszej, ostatnie zarejestrowane słowa kapitana podczas katastrofy skierowane do jego oficerów, są przedmiotem sporów: "Zachowujcie się jak na Brytyjczyków przystało, a reszta, niech się martwi sama o siebie". Kapitan zginął w katastrofie. Nie wiadomo, co się stało z jego ciałem.
Oficer W.M. Murdoch.
Oficer Murdoch, dostał się na służbę na Titanicu, zupełnie przypadkowo. Kiedy Olympic był w naprawie, Smith postanowił przenieść swoich najlepszych oficerów na pokład Titanica. Murdoch nie przeżył tragedii, który do ostatniej chwili wodował szalupy ratunkowe. Po tragedii nigdy nie odnaleziono jego ciała.
Drugi oficer C.H. Lightoller.[
Więcej informacji]
Oficer, który jako jeden z nielicznych miał na uwadze życie pasażerów trzeciej klasy. Rozkazał podwładnym otworzenie dolnych krat i drzwi prowadzące z dolnych pokładów na pokład łodziowy. Jeden z trzech oficerów statku, który przeżył katastrofę.
Radiotelegrafista Jack Phillips.(źródło: Witold Urbanowicz:
Transatlantyki, s. 99)
Phillips na początku swojej kariery telegrafisty, uczył się swojego zawodu w urzędzie pocztowym, później zaczął studiować radiotelegrafię i chciał znaleźć się na statku. Swój pierwszy rejs, jako radiotelegrafista, odbył na statku linii White Star o nazwie Teutonic. Później trafił pod dowództwo kapitana Smith'a i został przeniesiony na Olympica, a potem na Titanica. Przykład bohaterskiego wykonywania swoich zadań do ostatniej chwili. Zginął w katastrofie. Jest przykładem odwagi marynarskiej.
Thomas Andrews.[
Więcej informacji]
Pan Thomas Andrews, był wykształconym człowiekiem. Od dziecka chciał być konstruktorem okrętów. Zaprojektował i zbudował Olympica. To doświadczenie w budowie, dało Andrews'owi duże pole do popisu. Titanic był dłuższy o prawie 10 metrów od Olympica. Zaprojektował nowy typ żurawików łodziowych, które miały się znaleźć na pokładzie Titanica, lecz zrezygnowano w ostatniej chwili z tej propozycji. Nie przeżył katastrofy. Nigdy nie odnaleziono jego ciała. Są przypuszczenia, że pomagał częściowo w ewakuacji statku.
Bruce Ismay.
Prezes linii usługowo-żeglugowej White Star Line. Był osobiście zaangażowany w budowę Titanica. Podczas rejsu, prawdopodobnie namówił kapitana do zwiększenia prędkości okrętu. Otrzymywał również telegramy ostrzegające przed górami lodowymi. Pomagał w ewakuacji pasażerów, aczkolwiek jest to tylko spekulacja, gdyż nie wiemy, co się z nim działo na pokładzie. Uratowany z tragedii Titanica, prawdopodobnie w dodatkowej szalupie D lub C zwodowanej jako jedna z ostatnich. Po katastrofie Titanica, zastrzegł sobie, że nie wolno w jego obecności wspominać nawet jednym słowem o tym statku. Potępiony i załamany wyprowadził się do małej wioski w Irlandii i tam dożył swoich ostatnich chwil do 1937 roku.
John Jackob Astor.
J.J. Astor podróżował wraz ze swoją młodą małżonką Madeline, która była w tym czasie w ciąży. Wracali z miesiąca miodowego, który spędzili w Europie. Podczas ewakuacji pomagał wejść do szalupy swojej żonie. Dla niego samego nie znalazło się miejsce w łodzi ratunkowej, więc pokornie odsunął się od żurawików wodujących i wszedł do wnętrza statku. Nie przeżył katastrofy.
Beniamin Guggenhein.
Podróżował wraz ze swoją kochanką, a pani Guggenhein pozostała w domu z dziećmi w Europie. Prawdziwy dżentelmen XX wieku. Zginał w katastrofie. Prawdopodobnie jego ostatnie słowa to: "Nie wsiądę do szalupy, dopuki na pokładzie są jeszcze kobiety!".
Margaret Brown.
Postać bardzo kontrowersyjna. Żona zdobywcy złota. Miała duże poszanowanie do pieniądza i wiedziała jak to jest być biednym człowiekiem. Dlatego też zaraz po katastrofie na pokładzie Carpathii zrobiła zbiórkę dla najuboższych, gdyż wraz ze statkiem stracili cały swój dorobek. Zebrała ponad 10 000 dolarów. Sama wspomina tę tragiczną noc. Mówi, że gdyby nie jej ciekawość, pewnie by nie wyszła z kajuty na pokład. Widziała jak ludzie wychodzą w strojach nocnych na pokład, biegają po korytarzach. Czuła to zdenerwowanie, które jak mówi "wisiało w powietrzu". Podróżowała samotnie do swojego domu w U.S.A. Wracała z podróży do Europy. Prawdopodobnie była w odwiedzinach u bliskich. Jedna z nielicznych ocalałych.