Lusitania

Statki reprezentujące tą linię były słusznie nazywane pionierskimi. Otwierały one drzwi do nowej ery parowców transatlantyckich. Nowoczesne i całkiem innowacyjne zastosowanie technik napędowych w tych okrętach stały się jej nowym symbolem. Były inżynierskim prekursorstwem w technice. Trud pracy i pieniądze włożone w ich budowę opłaciły się w stu procentach. Wszystkie elementy silników były wielokrotnie większe od ich "standartowych" odpowiedników. Ludzie nareszcie zaczęli tworzyć coś, co się okazywało większym oraz realnym przedsięwzięciem, niż tylko sny i marzenia. Rząd postanowił udzielić pożyczki Cunard'owi na 20 lat, pod warunkiem udostępnienia rządowi tych okrętów, w czasie działań zbrojnych.

Z projektami do tych statków było dużo problemu. Było to pierwsze w historii przedsięwzięcie na tak dużą skale i o tak dużej masywności budowanych okrętów. Nic więc dziwnego, iż szczególną uwagę przywiązywano już na tym etapie. Linia Cunard, nie mogła sobie pozwolić na zawiedzenie swoich pasażerów. Była w końcu jednym z największych i najlepiej funkcjonujących instytucji na świecie (zresztą pozostała taką do dziś).

Początek
Lusitania była pierwszym statkiem linii Cunard. Do budowy użyto stali o bardzo wysokiej wytrzymałości i zastosowano technikę nitowania hydraulicznego. Kadłub był gotów do wodowani już po prawie 15 miesiącach o budowy. Trzeba zaznaczyć, że przy tym widowisku towarzyszyły duże wrażenia, gdyż kadłub ważył 15,5 tys. ton, a największy wówczas statek posiadał masę 10 - 11 tys. ton. Wydarzenie to było zdumiewającym zaskoczeniem dla wszystkich, którzy przebywali w stoczni w owym czasie. 7 czerwca 1906 roku żona zmarłego prezesa linii Cunard, pani Inverclyde, nadała statkowi imię Lusitania, poczym statek został zacumowany w mokrym doku.

Lusitania w Nowym Jorku Statek wyruszył w próbny rejs pod koniec lipca 1907 roku i osiągnął prędkość około 26 węzłów (dłuższy przebieg rejsu: 25,5 węzła). W swój pierwszy rejs do Nowego Jorku wyruszył 7 września 1907 roku podbijając rekord prędkości dotarcia do NJ: 5 dni i 54 minut (zaznaczam, że w tej podróży nie chodziło o pobicie rekordu szybkości, ale tak się stało). Pierwsze wrażenia z podróży były pozytywne. Silniki pracowały stabilnie, bez przeszkód, pasażerowie nie zgłaszali żadnych skarg, wszelkie mechanizmy na statku nie sprawiały większych kłopotów. Rejs był po prostu udany. Kiedy Lusitania dobiła do portu w Nowym Jorku, zrobiła na gapiach duże wrażenie swoim wyglądem oraz wielkością. Był to wtedy największy parowiec świata (nie na długo).

Podobnie jak White Star Line, linia Cunard, dzieliła pokłady na trzy klasy. W trzech klasach na pokładzie Lusitani, było 36 kabin jednoosobowych, 250 dwuosobowych a reszta (czyli 1879 miejsc) to kabiny dla 3 lub4 osób. Linia Cunard w tym podziale była nowicjuszem. Nigdy trzecia klasa nie posiadała własnej jadalni na 340 osób, 46 kabin dwuosobowych, palarni na 110 osób oraz salonu damskiego na pojemność 90 osób. W każdych kabinach trzeciej klasy, również znalazły się urządzenia sanitarne. Pomieszczenia wnętrz pierwszej klasy były tworzone i utrzymywane w najnowszym trendzie mody, tzn w stylu Ludwika XVI. Wielki salon miał powierzchnię 330 [metrów kwadratowych] i maił dwa marmurowe kominki usytuowane w centralnej części salonu. Na Lusitanii znalazły się także dwa apartamenty królewskie, które były dokończone w najmniejszych szczegółach. Każdy apartament posiadał kominek marmurowy w stylu barokowym, łoże drewniane, ręcznie zdobione oraz specjalne okucia ścienne. Apartamenty te znajdowały się tuz pod mostkiem kapitańskim. Druga podróż Lusitanii, była triumfem linii Cunard. Statek przebył Atlantyk w 4 dni, 19 godzin i 52 minuty. Po raz pierwszy w historii przebyto Atlantyk w mniej niż 5 dni!!!

Tak najprawdopodobniej wyglądała Lusitania podczas tragedii Zaraz po katastrofie Titanica postanowiono zwiększyć ilość łodzi ratunkowych do podwójnej ich ilości. W sumie miały by ich być 32. Dodano szesnaście dodatkowych łodzi, które miały składane burty. Ówczesne żurawiki wodujące, były obracane na zewnątrz (nie tak jak na Titanicu) więc wodowanie podwójnych ilości szalup, było możliwe, lecz czasochłonne i kłopotliwe dla załogi.

Nadszedł rok 1914. Wojna światowa wybuchła i zgodnie z dokumentem, który został podpisany kiedy wzięto pożyczkę na budowę, Lusitania miała być wzięta do służby wojskowej. Jednakże Linia Cunard miała dwa podobne statku, sama mogła zdecydować, który statek ma zostać oddany w ręce wojska. Wybór padł na Mauretanie, gdyż w oczach pasażerów "lepsza" była Lusitania. Kolejnym powodem były zbyt duże koszty utrzymania tego statku na morzu dla wojska (była po prostu nieopłacalna) więc zdecydowano również że pozostanie na służbie "pasażerskiej". Od tej pory miała podróżować raz na miesiąc z prędkością nie przekraczającą 21 węzłów.

Dnia 3 maja 1914 roku, Lusitania wyruszyła z Nowego Jorku w podróż, zabierając ze sobą 1959 osób. Statek zbliżał się do wybrzeży Irlandii kiedy to 7 maja mniej więcej o godzinie 14.15 został dwukrotnie trafiony w kadłub (część dziobową i środkową). Na początku ewakuacji, która zostałą ogłoszona zaraz po trafieniu, zostały zwodowane tylko nieliczne szalupy. Później wodowanie szalup, było nie możliwe ze względy dużego przechyłu statku. Tonięcie trwało nie całe 25 minut. Uratowało się 761 pasażerów i członków załogi. Najtragiczniejsze jest to, że cała katastrofa działa się za dnia, przy dobrej widoczności i w zasięgu widzenia lądu oraz statków krążących wokoło.


Tekst opracowany przez Pablo na podstawie książki Witolda J. Urbanowicza pod tytułem Transatlantyki. Strony od 88 do 104.